Komisja Europejska w listopadzie ubiegłego roku wyszła z inicjatywą projektu dyrektywy służącej zapewnieniu min. czterdziestoprocentowego udziału kobiet wśród członków rad nadzorczych spółek notowanych na giełdach, z wyłączeniem sektora MŚP (czyli przedsiębiorstw zatrudniających poniżej 250 pracowników oraz odnotowujących roczne światowe obroty nieprzekraczające 50 mln euro) oraz spółek nienotowanych na giełdzie.
Wedle dyrektywy, rady nadzorcze przedsiębiorstw, które byłyby w zbyt niskim stopniu obsadzone jedną z płci, zostałyby zobowiązane do zatrudniania na te stanowiska kandydatów tejże płci: oczywiście na podstawie analizy porównawczej kwalifikacji i przy uwzględnieniu jednoznacznych kryteriów naboru, niefaworyzujących ani mężczyzn, ani kobiet.
Polski Sejm uznał, że dyrektywa nie będzie zgodna z zasadą pomocniczości. Posłowie zatem poparli uchwałę sejmowej Komisji ds. Unii Europejskiej "w sprawie uznania projektu dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie poprawy równowagi płci wśród dyrektorów niewykonawczych spółek, których akcje są notowane na giełdzie i odnośnych środków za niezgodny z zasadą pomocniczości".
Do poparcia projektu dyrektywy zachęcała pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania, Agnieszka Kozłowska-Rajewicz. Jak napisała na rządowym blogu tuż po głosowaniu, “ten odważny i kontrowersyjny projekt zyskał częściową akceptację polskiego rządu, który choć miał wiele uwag i propozycji zmian w dyrektywie, poparł jej zasadniczy cel, jakim jest zrównoważenie udziału kobiet i mężczyzn na stanowiskach decyzyjnych w dużych spółkach giełdowych”. Kozłowska-Rajewicz zaznaczyła,, że w dyrektywie ważne jest to, by “liczyły się kompetencje, a nie płeć", i dodaje, że gdyby tak było, "kobiety nie stanowiłyby mniej niż 3 procent na stanowiskach prezesów spółek giełdowych, a w radach nadzorczych i zarządach proporcje między kobietami a mężczyznami nie byłyby jak 10 do 1".
Jak mówi pełnomocniczka, “dyrektywa nakazuje wprowadzenie jasnych czytelnych kryteriów oceny kandydatów do rad nadzorczych i zarządów. (...) Ale obecna sytuacja, kiedy wybory do rad nadzorczych i zarządów nie są w pełni przejrzyste, z jakichś powodów dla wielu jest bardziej atrakcyjna”.
Według niej, jeżeli parlamenty pozostałych państw UE także uznają dyrektywę za niespójną z zasadą subsydiarności, "a wiele na to wskazuje, dyrektywa będzie musiała być wycofana i napisana ponownie tak, aby nie budzić wątpliwości formalno-prawnych". - Potem wróci do nas znowu. Bo problem dysproporcji kobiet i mężczyzn na stanowiskach decyzyjnych, której nie da się wyjaśnić różnicą w kwalifikacjach lub mniejszym dążeniem kobiet do władzy, nie zniknie, a jego rozwiązanie nie pojawi się z dnia na dzień - podsumowuje Kozłowska-Rajewicz.
Mimo tych opinii, większość posłów finalnie poparła uchwałę komisji, a więc dyrektywa została odrzucona.
Statystyki pokazują, że dyrektywa mogłaby dotyczyć ok. 5 tys. firm na terenie Unii Europejskiej. Celem minimalnym byłoby objęcie 40 proc. stanowisk w radach nadzorczych spółek giełdowych przez przedstawicieli płci reprezentowanej obecnie w niewystarczającym stopniu do 2020 r., a w przypadku spółek będących przedsiębiorstwami publicznymi - do 2018 r.
źródło: wGospodarce.pl, Sejm odrzuca szkodliwą, unijną dyrektywę.
http://articles.cnn.com/2007-05-24/tech/internet.moms_1_moms-internet-business-ebay-sellers?_s=PM:TECH
dostęp: 15.02.2013
kamilacies
|
emkuss
|
Monika M.
|
Małgorzata
|
ada.anna.w
|
sylvijoe
|
mduczmansk
|
monia-medy
|
izaw19
|
Gubernator
|
Agus0609
|
marta5622
|